Według analiz dużych kancelarii specjalizujących się w sprawach frankowych kredytobiorca, który występuje z pozwem o unieważnienie umowy kredytowej waloryzowanej kursem CHF, ma niemalże 98-99 procentową szansę na uzyskanie prawomocnego orzeczenia o nieważności takiego kontraktu. Jednak warto pamiętać, że wciąż od 1 do 2 procent frankowiczów przegrywa sprawy frankowe w sądach, co oznacza, że muszą oni zaakceptować, że ich umowy pozostają w zgodzie z prawem. W związku z tym zobowiązani są do kontynuowania spłaty zgodnie z dotychczasowymi warunkami lub rozważenia zawarcia ugody z bankiem. Kto zatem musi przygotować się na ewentualną porażkę w sądzie? Dlaczego niektóre sprawy frankowe są bardziej złożone niż inne, i czy dwóch sędziów może wydać odmienne wyroki w tożsamych sprawach?
Dlaczego jeden na stu frankowiczów nadal przegrywa z bankiem w sądzie?
Nie ma stu procentowej pewności tego, że frankowicz, który występuje z pozwem o stwierdzenie nieważności umowy kredytowej (ewentualnie o jej odfrankowienie), odniesie sukces w swojej sprawie. Właściwie, taka pewność prawdopodobnie nigdy nie będzie całkowicie osiągalna. Pomimo jednolitej linii orzeczniczej sądów w 2023 roku i rozstrzygnięć Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, które wyjaśniły większość zagadnień związanych z hipotekami frankowymi, istnieje ryzyko, że w konkretnej sprawie sąd może uznać racje banku, a nie jego klienta. Przeanalizujmy najczęstsze okoliczności prowadzące do takiej ewentualnej klęski przed sądem.
Najczęstszy scenariusz to sytuacja, w której bank skutecznie podważa status konsumenta po stronie powoda. Ten ostatni zazwyczaj formułuje pozew o stwierdzenie nieważności umowy, argumentując naruszenie zawartych w niej klauzul abuzywnych. Warto zaznaczyć, że większość frankowiczów obecnie wygrywa swoje sprawy frankowe, uzyskując prawomocne orzeczenia o unieważnieniu wadliwych umów kredytowych, korzystając z ochrony wynikającej z unijnej dyrektywy 93/13/EWG. Ta dyrektywa chroni przed abuzywnymi praktykami przedsiębiorców, jednak tylko w przypadku konsumentów, a nie innych przedsiębiorców, nawet tych o znacznie mniejszej skali działalności niż banki.
Zatem, jeśli kredytobiorca zaciągnął kredyt frankowy jako przedsiębiorstwo i środki te zostały przeznaczone na cele związane z działalnością gospodarczą, nie można oczekiwać, że sąd przyzna mu status konsumenta. To nie oznacza jednak, że nie ma możliwości ubiegania się o unieważnienie umowy, na przykład powołując się na jej niezgodność z zasadami współżycia społecznego czy dobrymi obyczajami. W takim przypadku trzeba jednak brać pod uwagę, że szanse na wygraną są mniejsze, gdyż linia orzecznicza w sprawach niekonsumenckich ciągle się kształtuje.
W lepszej sytuacji jest kredytobiorca, który choć wykorzystał część kapitału kredytu na cele związane z działalnością gospodarczą, to ten cel nie był dominujący. Wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z czerwca tego roku (sygnatura C-570/21) rzucił pewnego rodzaju koło ratunkowe dla frankowiczów, którzy zaciągnęli kredyt na „cel mieszany”. W takim przypadku może przysługiwać im status konsumenta, ale ostateczna ocena zależy od sądu, który prowadzi sprawy frankowe.
Bankowiec frankowicz ma trochę trudniej — jednak i to się może zmienić
Inna sytuacja, która wprowadza niepewność co do przyszłości spraw frankowych, związana jest z zawodowym doświadczeniem i wykształceniem kredytobiorcy. Jeśli przed podpisaniem kwestionowanej umowy powód pracował sam jako specjalista ds. udzielania kredytów frankowych w banku lub posiadał wyższe wykształcenie z dziedziny ekonomii czy prawa, bank z pewnością będzie starał się wykorzystać to jako argument na swoją korzyść, dowodząc, że taki klient zdawał sobie sprawę z ryzyka związanego z kursem walutowym. Do niedawna, argument wiedzy eksperckiej mógł mieć decydujący wpływ na sprawy frankowe. Jednak to się zmienia, ponownie dzięki orzeczeniu TSUE.
A zadecydował o tym wyrok w sprawie C-139/22 z dnia 21 września 2023 roku. Sędziowie unijni uznali, że status konsumenta w relacji z bankiem przysługuje nawet kredytobiorcy posiadającemu wyższe wykształcenie w dziedzinie zarządzania i finansów oraz kilkuletnie doświadczenie w pracy w banku, zwłaszcza tym, który udzielił mu kredytu. Z tego wynika, że obecni i byli pracownicy sektora bankowego, którzy kilka lat temu zaciągnęli kredyt we franku szwajcarskim i obecnie starają się go unieważnić, nie muszą już obawiać się, że bank skutecznie zakwestionuje ich status konsumenta. Przynajmniej ryzyko to znacząco zmalało po 21 września 2023 roku.
Kilka mieszkań zakupionych w tym samym czasie, a unieważnienie umowy — jak patrzą na to sądy?
Nie wszyscy frankowicze, rozważając możliwość wytoczenia pozwu przeciwko bankowi, to osoby, które wykorzystały przyznane środki kredytowe jedynie do zakupu jednej nieruchomości, zwłaszcza na cele mieszkalne. Istnieje też mniejsza grupa kredytobiorców, którzy w krótkim okresie czasu nabyli kilka nieruchomości jako formę zabezpieczenia przyszłości lub inwestycji kapitałowej. Jak sądy oceniają takich kredytobiorców?
Banki starają się przekonać, że ci, którzy zaciągnęli kilka frankowych kredytów na zakup różnych nieruchomości, powinni być traktowani jako poważni inwestorzy, zdający sobie w pełni sprawę z ryzyka związanego z kredytem frankowym. Chcą, aby tacy klienci stracili status konsumenta. Opinie sądów na tego rodzaju sprawy frankowe są jednak podzielone. Wzrasta liczba sędziów uznających, że klient, który zaciągnął kilka frankowych kredytów na zakup różnych nieruchomości, wciąż może być uznawany za konsumenta. To, że chciał zabezpieczyć swój kapitał przed utratą wartości, nie przekreśla automatycznie jego statusu konsumenta. Wielu z tych kredytobiorców nie prowadziło działalności gospodarczej związanej z wynajmem tych lokali; często udostępniali je bezpłatnie rodzinie.
Cel zarobkowy nie pozbawia frankowicza statusu konsumenta
Nawet w przypadku, gdy kredytobiorca wynajmował swoją nieruchomość celem zarobkowym, nie musi to pozbawić go statusu konsumenta. Kluczową kwestią jest to, kiedy kredytobiorca podjął decyzję o wynajęciu nieruchomości. Czy to nastąpiło już w momencie podpisywania umowy kredytowej, czy może kilka lat później, gdy zmieniły się jego życiowe plany? W przypadku drugiego scenariusza bank ma ograniczone szanse na dowiedzenie, że status konsumenta nie przysługuje klientowi.
Podobnie niewielkie są szanse na zakwestionowanie statusu konsumenta, gdy klient zarejestrował działalność gospodarczą w kredytowanej nieruchomości, ale zrobił to jedynie dla celów ewidencyjnych, nie prowadząc faktycznie działalności lub wykorzystując lokal jedynie w niewielkim stopniu, na przykład jako biuro w jednym pokoju. Jednak jeśli cała nieruchomość z frankową hipoteką była początkowo przeznaczona pod działalność firmy, bank ma większe szanse na zakwestionowanie statusu konsumenta klienta.
Czasami o tym jak przebiegają sprawy frankowe decyduje subiektywne nastawianie sędziego
Mimo przejrzystych orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) i korzystnych uchwał Sądu Najwyższego, orzecznictwo sądów powszechnych w Polsce nadal wykazuje pewne zróżnicowanie. Pomimo dużej jednolitości, sądy nie tworzą monolitu. W gronie sędziów rozpatrujących sprawy frankowe można znaleźć jednostki, które z różnych powodów ignorują unijne orzecznictwo, starając się utrzymać w mocy wadliwe umowy. Nawet w Warszawie, będącej centralnym punktem sporów dotyczących franków, zdarzają się sędziowie, którzy nie uwzględniają jednoznacznych wytycznych TSUE.
Prawo w Polsce nadaje sędziom znaczną niezależność w wydawaniu wyroków. Dwóch sędziów, rozpatrujących niemal identyczne sprawy frankowe w oparciu o te same przepisy, może wydać diametralnie różne orzeczenia, zależnie od ich indywidualnej interpretacji prawa. To właśnie dlatego kredytobiorca, trafiając na sędziego niechętnego sprawom związanym z frankami, może przegrać spór z bankiem, nawet jeśli jego status konsumenta nie budzi wątpliwości.
Dla takiego kredytobiorcy jedyną opcją pozostaje złożenie apelacji od niekorzystnego wyroku, jeśli wydano go w sądzie pierwszej instancji (większość sędziów nieprzychylnych frankowiczom działa w tej instancji). W przypadku wyroku z sądu drugiej instancji możliwa jest skarga kasacyjna. W sytuacji, gdy kredytobiorca wyczerpie krajowe ścieżki odwoławcze, a nie jest zadowolony z wyniku sporu, może złożyć skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Na podjęcie tej decyzji ma 4 miesiące od wyczerpania środków odwoławczych w kraju.