Pilotażowy program „Mediacja Frankowa” i jego cele – czy frankowicze są zastraszani?

Program „Mediacja Frankowa”, planowany na luty w Sądzie Okręgowym w Warszawie, budzi wiele kontrowersji. Czytelnicy zgłaszają, że sąd i mediatorzy naciskają na udział w mediacji, grożąc konsekwencjami finansowymi – nawet w przypadku wygranej z bankiem – oraz przeciąganiem procesu o lata.

Pisma informujące o mediacji powtarzają hasła znane z kampanii bankowych promujących ugody, pomijając natomiast planowane ułatwienia w procesach frankowych. Wiele wskazuje na to, że inicjatywa sądu sprzyja interesom banków. Przymusowa mediacja może jedynie wydłużyć postępowanie i zwiększyć koszty, które będzie musiał ponieść Frankowicz.

Sąd nakłania frankowiczów do mediacji

Pilotaż programu „Mediacja Frankowa” w warszawskim Sądzie Okręgowym ma wystartować 1 lutego. Pojawiło się jednak niemało skarg na presję wywieraną na kredytobiorców. Sądy i mediatorzy mają straszyć ich kosztami procesu wynikającymi z art. 103 Kpc, nawet jeśli wygrają sprawę.

Oficjalnie mediacje mają przyspieszyć rozwiązanie sporów, jednak wielu frankowiczów w zaawansowanych postępowaniach nie chce ugód, lecz czeka na wyroki. Zamiast rozstrzygać sprawy, sędziowie przekazują je mediatorom, co dodatkowo opóźnia proces.

Na ponad 40 tys. spraw frankowych w stołecznym sądzie przypada jedynie 20 mediatorów. Obowiązkowy jest udział w spotkaniu informacyjnym, lecz zgoda na mediację czy ugodę pozostaje dobrowolna. Mimo to niektórzy sędziowie i mediatorzy mają naciskać na kredytobiorców, powołując się na ryzyko długotrwałego procesu czy obciążenia kosztami.

Niepokoi także fakt, że mediacji poddawane są sprawy prowadzone od lat, tuż przed planowanym wydaniem wyroku. Sąd, zamiast orzekać, odsyła je do mediatorów i oddala wnioski o zabezpieczenie roszczeń.

Promocja ugód pod znakiem bankowych ugód – Sąd nie oferuje nic ciekawego dla frankowiczów

Banki nie ukrywają zadowolenia z rozwiązań wprowadzanych przez Ministerstwo Sprawiedliwości w zakresie mediacji frankowych. Prezes ZBP Tadeusz Białek przyznał, że sektor finansowy docenia ułatwienia zarówno w kierowaniu spraw do mediacji, jak i w zawieraniu ugód sądowych. Niepokojące jest jednak to, że sądy w pouczeniach dla kredytobiorców powielają bankowe slogany o rzekomych korzyściach ugody: oszczędności pieniędzy, czasu i stresu. Ale czy tak jest naprawdę?

Praktyka pokazuje, że to wyrok sądu, a nie ugoda, przynosi frankowiczom największe korzyści. Unieważnienie umowy pozwala odzyskać wszystkie wpłacone raty, prowizje i inne opłaty, a także uzyskać odsetki za opóźnienie w wysokości 11,25% rocznie. W porównaniu do tego warunki ugód proponowanych przez banki są znacznie mniej korzystne.

Mediacja nie oznacza też ani oszczędności, ani mniej stresu. Kredytobiorca musi przygotować szczegółowe dane dotyczące zadłużenia, kursów walut i kosztów procesu, a także przedstawić własne propozycje ugody. Tymczasem banki, wspierane przez prawników i ekonomistów, przedstawiają swoje oferty jako jedyne rozsądne rozwiązanie. Mediator formalnie jest bezstronny, ale jego zadaniem jest nakłanianie do ugody, nie analiza, co jest faktycznie opłacalne dla kredytobiorcy.

Co więcej, sądy nie informują o ewentualnych konsekwencjach podatkowych. Jeśli bank zaproponuje dodatkową wypłatę w zamian za rezygnację z dalszych roszczeń, skarbówka może potraktować ją jako przychód, który trzeba opodatkować według stawki 12% lub 32%. W przypadku wyroku sądu taka kwota nie podlega opodatkowaniu. To istotna różnica, którą warto wziąć pod uwagę, zanim zdecyduje się na mediację.

W sprawach mediacji frankowych warszawski sąd nie ma się czym chwalić

Warszawski sąd kieruje sprawy do mediacji, jeśli pozew nie zawiera informacji o próbie ugody, a sędzia uzna, że proces da się zakończyć polubownie. Problem w tym, że często dotyczy to spraw, które toczą się od lat, mają już zgromadzone dowody, odbyło się kilka rozpraw, a wyrok jest zapowiedziany. Trudno zrozumieć, dlaczego po długim postępowaniu sędzia nagle dochodzi do wniosku, że strony mogą dojść do porozumienia bez jego udziału.

Co ciekawe, mediacje nasilają się tuż przed reformą, którą zapowiada Ministerstwo Sprawiedliwości. Nowa ustawa frankowa, nad którą pracuje rząd, ma uprościć i przyspieszyć procesy. Planowane zmiany obejmują m.in.:

  • możliwość przesłuchiwania świadków zdalnie lub pisemnie,
  • wydawanie wyroków na posiedzeniach niejawnych,
  • automatyczne zawieszanie spłaty rat po wniesieniu pozwu,
  • wykonalność wyroków już po pierwszej instancji,
  • łączenie spraw kredytobiorców i banków.

Warszawski sąd nie informuje kredytobiorców o tych zmianach, ale za to chętnie powołuje się na argumenty banków, przekonując o korzyściach mediacji. Tymczasem statystyki BIP Sądu Okręgowego w Warszawie pokazują, że w ostatnich latach niemal żadna sprawa frankowa nie zakończyła się w ten sposób.

Czy mieszkający w Warszawie frankowicze mogą obawiać się dłużej trwających procesów?

Warszawski Sąd Okręgowy przez lata rzadko kierował sprawy frankowe do mediacji, a statystyki pokazują, że niemal żadna nie zakończyła się ugodą. Teraz, masowe odsyłanie kredytobiorców do mediatorów może dać sędziom chwilowe wytchnienie, ale realnie nie przyspieszy postępowań. Wielu frankowiczów nie wyrazi zgody, a część – pod presją – przystąpi do mediacji, ale i tak nie podpisze ugody. W efekcie sprawa wróci na wokandę, a czas oczekiwania na wyrok jeszcze się wydłuży.

Kredytobiorcy są świadomi, że to wyrok sądu przynosi realne korzyści – pozwala unieważnić umowę, odzyskać wpłacone środki i definitywnie pozbyć się kredytu. Co więcej, coraz częściej banki nie składają apelacji po przegranych w pierwszej instancji, chcąc uniknąć dodatkowych kosztów i odsetek za zwłokę.

Ministerstwo Sprawiedliwości planuje, by nowa ustawa frankowa weszła w życie jeszcze w tym roku. Jeśli więc ktoś czekał na wyrok kilka lat, poczeka jeszcze kilka miesięcy, by uwolnić się od kredytu i odzyskać pieniądze.

kancelaria frankowa

Znajdź SWOJĄ
kancelarię frankową