Co zmieniły wyroki z 2024 r. w sprawach frankowych – czy frankowiczom będzie łatwiej w 2025 r.?

Frankowicze przez lata walczyli o unieważnienie nieuczciwych umów. Dziś ich szanse na wygraną sięgają niemal 99% – tak wyglądają wyniki spraw w sądach II instancji. Korzystne orzecznictwo sprawiło, że banki musiały zmienić taktykę procesową i dostosować warunki ugód proponowanych klientom, których kredyty wciąż są aktywne, często już objęte pozwami. Jak zmieniła się ich sytuacja w 2024 r.? Czego mogą się spodziewać w 2025? Przyjrzyjmy się temu bliżej.

Frankowicze w 2024 r. wygrywali niemal wszystko to, co było do wygrania

2024 r. przyniósł frankowiczom długo oczekiwaną, wyraźną przewagę nad bankami. Dzięki wyrokom TSUE z grudnia 2023 r. (C-140/22 i C-28/22) sytuacja kredytobiorców stała się klarowna – ich umowy mogły zostać unieważnione bez konieczności składania dodatkowych oświadczeń. Dodatkowo sądy miały obowiązek naliczać odsetki za zwłokę, a termin przedawnienia roszczeń zaczął biec równocześnie dla obu stron sporu.

Banki próbowały odzyskać straty, domagając się waloryzacji kapitału. Jednak 12 stycznia 2024 r. TSUE w sprawie C-488/23 jednoznacznie stwierdził, że instytucje finansowe nie mogą żądać dodatkowych świadczeń, jeśli ich umowy były nieważne. W efekcie banki zaczęły wycofywać lub modyfikować swoje pozwy, rezygnując z roszczeń o wynagrodzenie i waloryzację. Walka o unieważnienie kredytów stała się dla frankowiczów jeszcze bardziej opłacalna.

Sektor bankowy bez wsparcia ze strony Ministerstwa Sprawiedliwości

Początek 2024 r. nie zwiastował dla banków łatwej walki w sądach. Ministerstwo Sprawiedliwości szybko dało do zrozumienia, że nie zamierza ułatwiać im sytuacji. Nowy minister powołał dr Wiewiórowską-Domagalską na pełnomocniczkę ds. ochrony praw konsumenta.

Ekspertka w dziedzinie prawa konsumenckiego natychmiast zaczęła nagłaśniać w mediach możliwe zmiany, które mogłyby przyspieszyć postępowania frankowe. Już wiosną stało się jasne, że sektor bankowy nie ma co liczyć na ustawę, która pomogłaby mu ograniczyć straty.

Banki straciły szansę na zmianę linii orzeczniczej po publikacji uchwały frankowej

25 kwietnia 2024 r. był dniem, który wstrząsnął sektorem bankowym. Izba Cywilna Sądu Najwyższego odpowiedziała na pytania Pierwszej Prezes z 2021 r., publikując uchwałę III CZP 25/22, która została okrzyknięta „frankową”. Sąd wyjaśnił, że obecność niedozwolonych klauzul w umowie powoduje jej nieważność i wymaga rozliczenia wzajemnych roszczeń między stronami. SN przyjął teorię dwóch kondykcji, co oznacza, że kredytobiorcy i banki mają oddzielnie rozliczać kapitał i odsetki, a nie opierać się na teorii salda, jak chciałyby instytucje finansowe.

W wyniku uchwały, orzecznictwo sądów I i II instancji zostało ujednolicone. Zanim jednak zapadła decyzja Sądu Najwyższego, zdarzały się rzadkie przypadki, gdzie sądy próbowały utrzymać wadliwe umowy w mocy, usuwając tylko nieuczciwe zapisy. Obecnie, według ekspertów prawnych, wyroki prowadzące do „odfrankowienia” umowy czy jej „naprawienia” praktycznie zniknęły.

TSUE nie zmienia zdania – pozostaje na stanowisku, które wyrażało w ubiegłych latach

Maj i czerwiec 2024 r. były kluczowe dla frankowiczów. 3 maja TSUE wydał postanowienie w sprawie C-348/23, podkreślając, że kredytobiorcy nie muszą składać oświadczenia o skutkach nieważności umowy. To oznacza, że nie trzeba udowadniać swojej wiedzy, a sądy powinny naliczać odsetki ustawowe od momentu, w którym roszczenia stają się wymagalne.

Kilka dni później, 8 maja 2024 r., Trybunał wydał kolejne korzystne orzeczenie w sprawie C-424/22. Stwierdził, że bank nie może domagać się zatrzymania świadczenia od konsumenta, zmuszając go do zwrotu kapitału przed otrzymaniem nienależnie pobranych kwot. Taki sposób rozliczeń jest nieakceptowalny.

19 czerwca 2024 r. Sąd Najwyższy potwierdził stanowisko TSUE, wydając uchwałę III CZP 31/23. Zgodnie z nią banki nie mogą korzystać z zarzutu zatrzymania, a zamiast tego muszą stosować potrącenie. Przyznanie bankom prawa zatrzymania mogłoby prowadzić do wywierania presji na kredytobiorców w sprawie ugód, a także opóźniać rozliczenia.

Jakie korzyści uzyskali frankowicze po podjętych decyzjach przez TSUE i SN w 2024 r.?

W 2024 roku orzecznictwo w sprawach frankowych stało się jeszcze bardziej sprzyjające kredytobiorcom. Wyroki TSUE oraz uchwały Sądu Najwyższego nie pozostawiły wątpliwości: banki poniosły porażkę. Dla frankowiczów oznaczało to znaczną poprawę sytuacji, m.in. poprzez:

  • większą liczbę przyznawanych zabezpieczeń roszczeń,
  • praktycznie zerową liczbę przypadków, gdy sądy utrzymywały abuzywne umowy w mocy mimo sprzeciwu konsumenta,
  • marginalizację teorii salda, która była kiedyś powszechnie stosowana w rozliczeniach frankowych,
  • zakończenie możliwości banków na bezkarne opóźnianie postępowań sądowych przez zarzut zatrzymania,
  • potwierdzenie prawa kredytobiorców do odsetek ustawowych za zwłokę, licząc od dnia upłynięcia terminu w przedsądowym wezwaniu.

Te zmiany znalazły odzwierciedlenie w sukcesach wielu kancelarii specjalizujących się w sprawach przeciwko bankom.

Jakie plany mają banki na 2025 r. – rezygnacja z apelacji i wezwania do zwrotu kapitału

W 2025 r. banki będą prawdopodobnie kontynuować strategie, które zdominowały drugą połowę 2024 r. Jedną z nich jest unikanie apelacji od wyroków stwierdzających nieważność umów frankowych. Banki, takie jak PKO BP, mBank, Millennium Bank, Santander, BNP Paribas, BOŚ Bank, Deutsche Bank czy Raiffeisen Bank, już teraz rezygnują z dalszego zaskarżania orzeczeń, co może stać się powszechne w nadchodzącym roku.

Powód? Apelacje są coraz mniej opłacalne. Wydłużają postępowanie, co prowadzi do naliczania odsetek za opóźnienia. Co więcej, istnieje ryzyko, że spór zakończy się prawomocnie po decyzji TSUE dotyczącej przedawnienia roszczeń o zwrot kapitału.

Drugą strategią, którą przyjęły niektóre banki, jest wzywanie kredytobiorców do zwrotu kapitału. PKO BP jako pierwszy zaczął rozsyłać takie wezwania, a następnie Millennium Bank poszedł w jego ślady. W 2025 r. można spodziewać się, że kolejne instytucje bankowe również zdecydują się na taki krok, zwłaszcza te, które miały duży udział w problemie frankowym.

Zwrot kapitału – czy roszczenia banków są już przedawnione?

W 2025 r. banki mogą stanąć przed poważnym wyzwaniem związanym z odzyskiwaniem kapitału, zwłaszcza w sytuacjach, gdy źle zinterpretowały początek biegu terminu przedawnienia roszczeń. Zgodnie z obecnym orzecznictwem, trzyletni okres przedawnienia zaczyna biec, gdy konsument wyraża brak zgody na obowiązywanie abuzywnych klauzul umownych. Może to nastąpić na etapie pozwu, reklamacji czy przedsądowego wezwania do zapłaty.

W przeszłości banki uznawały, że nie muszą wzywać klientów do zwrotu kapitału, dopóki sąd nie stwierdzi nieważności umowy. Teraz może się to zmienić. Jeśli konsument zgłosił reklamację w 2021 roku, a bank nie wystosował wezwania do zwrotu kapitału do końca 2024 roku, a sąd uzna umowę za nieważną, banki mogą mieć problem z odzyskaniem tych środków. Właśnie dlatego w końcówce 2024 roku banki zaczęły masowo wysyłać wezwania do zwrotu kapitału.

Mimo niewywiązania się z trzyletniego terminu, sądy w wielu przypadkach przyznają bankom prawo do odzyskania kapitału, kierując się względami słuszności. Jednak do TSUE trafiło pytanie prejudycjalne, które ma wyjaśnić, czy te względy powinny być brane pod uwagę w sporach z konsumentami. Jeśli Trybunał zdecyduje, że banki nie zasługują na taryfę ulgową za opóźnienie, sektor bankowy może ponieść ogromne straty – szacowane na miliardy złotych.

kancelaria frankowa

Znajdź SWOJĄ
kancelarię frankową