Ugody frankowe 2025 r. – szansa na stabilizację czy przepis na nowy chaos?

Ugoda z bankiem w sprawie kredytu frankowego bywa przedstawiana jako szybka i łatwa droga do zakończenia sporu. Promują ją banki, media i rząd. Planowana ustawa dodatkowo ją wspiera, a frankowicze kierowani są na mediacje.

W praktyce takie porozumienie nie zawsze działa na korzyść kredytobiorcy. Bez dokładnej analizy zapisów i wsparcia specjalisty, ugoda może, zamiast pomóc – zaszkodzić. Jednym z poważnych zagrożeń jest podatek, który może całkowicie zniwelować korzyści finansowe wynikające z porozumienia. W skrajnych przypadkach frankowicz może zostać z długiem wyższym niż przed ugodą.

Kluczowe jest, by nie podpisywać dokumentów bez konsultacji z prawnikiem lub doradcą podatkowym. Nawet jeśli warunki uzgodnione z bankiem wydają się korzystne, brak odpowiednich zapisów może prowadzić do poważnych konsekwencji fiskalnych.

Czy można się przed tym uchronić? Tak – pod warunkiem że negocjacje prowadzi osoba z odpowiednią wiedzą. Samodzielna próba dogadania się z bankiem bywa ryzykowna. Ugoda bez pełnego rozeznania to nie rozwiązanie problemu, lecz jego nowe źródło.

Bank proponuje ugodę, fiskus zarządza opłacenia podatku

Banki coraz mocniej naciskają na frankowiczów, by podpisywali ugody. Namawiają do tego także niektóre media i resort sprawiedliwości. Z pozoru to wygodne – szybki koniec sporu, brak procesu, niższe koszty. Sądy i mediatorzy kierują kredytobiorców do rozmów z bankami, często sugerując, że ugoda to najlepsza droga.

Ale to tylko część obrazu.

Ugoda może oznaczać więcej kłopotów niż rozwiązań. Niewielu mówi o tym, że może się z nią wiązać poważne ryzyko podatkowe. Banki nie mają obowiązku ostrzegać kredytobiorcy, że od umorzonych kwot lub zwrotów można zapłacić podatek. A Ministerstwo Sprawiedliwości, powołując się na rozporządzenie ministra finansów, sprawę uznaje za załatwioną.

Tyle że wspomniane rozporządzenie nie obejmuje wszystkich. Zwolnienie z podatku dotyczy tylko wybranych przypadków, a nie wszystkich frankowiczów. Ważne są szczegóły: kto zawiera ugodę, jakie są jej warunki i jak zostały zapisane.

Podpisanie porozumienia bez konsultacji z doradcą podatkowym lub prawnikiem to poważne ryzyko. Ugoda nie zawsze zamyka temat – może go otworzyć na nowo, z jeszcze większym ciężarem dla kredytobiorcy.

Podatek po ugodzie — czego frankowicz może nie zauważyć?

Ugoda z bankiem nie zawsze może utożsamiana z zakończeniem kłopotów. W wielu przypadkach może je dopiero uruchomić — zwłaszcza w kontakcie z urzędem skarbowym.

Zwolnienie z podatku dochodowego od umorzonych przez bank kwot nie przysługuje każdemu. Przede wszystkim dotyczy tylko tych, którzy zaciągnęli kredyt na zakup jednej nieruchomości w celach mieszkaniowych. Kto finansował więcej niż jedno mieszkanie albo budowę domu ze środków własnych – może zostać objęty podatkiem. Podobnie osoby, które wykorzystały już wcześniej takie zwolnienie – ulga przysługuje tylko raz.

Również ci, którzy część nieruchomości wykorzystują w działalności gospodarczej, nie mają gwarancji, że unikną podatku. Urzędy skarbowe interpretują podobne przypadki różnie. Nawet indywidualna interpretacja może nie być jednoznaczna. W praktyce oznacza to, że dwóch Frankowiczów w podobnej sytuacji może otrzymać odmienne decyzje.

Nie tylko sytuacja podatnika ma znaczenie. Sam sposób zapisania warunków ugody może zaważyć na tym, czy urząd zażąda podatku. Gdy bank umarza część długu – zwykle można skorzystać ze zwolnienia. Gdy jednak wypłaca środki pieniężne, sytuacja się komplikuje. Jeśli bank przedstawi to jako zwrot nadpłaty, problemu raczej nie będzie. Ale jeśli nazwie to „rekompensatą” lub „świadczeniem za zrzeczenie się roszczeń”, powstaje obowiązek podatkowy.

Dlatego samo negocjowanie wysokości ugody to za mało. Potrzebna jest analiza jej treści. Zabezpieczeniem może być zapis, że wypłacone kwoty wynikają z nieważności umowy i są nienależnie pobrane — wtedy bank nie wystawi formularza PIT-11. Ale nie każdy bank zgadza się na takie zmiany.

To prawnik frankowicza powinien dopilnować, by ugoda nie tworzyła nowych zobowiązań wobec fiskusa. Bez fachowego wsparcia można łatwo przeoczyć zapis, który zamieni pozorną ulgę w realny wydatek.

Czy prawnik wystarczy? Podatki od ugody frankowej to nie zawsze jego działka

Choć prawnik potrafi skutecznie negocjować ugodę i wskazać ryzykowne zapisy, nie zawsze zajmie się podatkami. Nie każda kancelaria analizuje skutki fiskalne. Często prawnicy, którzy nie specjalizują się w prawie podatkowym, unikają odpowiedzialności za takie kwestie. Zamiast tego kierują klientów do doradców podatkowych lub sugerują wystąpienie o indywidualną interpretację podatkową.

To ważne, bo tylko interpretacja daje realną ochronę przed niespodziewanym podatkiem w przyszłości. Różne urzędy potrafią inaczej ocenić podobne sprawy, więc opinia fiskusa w konkretnym przypadku może być decydująca.

Prawnik może jednak wiele: zadba o to, by zapisy ugody nie wskazywały na dodatkowe świadczenia, które mogą zostać uznane za dochód. Może zasugerować treść zapisu, który zabezpieczy kredytobiorcę — np. wskazując, że zwracane środki to nadpłaty, a nie rekompensata czy zadośćuczynienie. Ale nie da gwarancji, że taki zapis wystarczy.

Dlatego warto korzystać z dostępnych źródeł pomocy. Na naszej stronie porownywarkachf.pl można uzyskać bezpłatne konsultacje. To dobre miejsce, by otrzymać wsparcie nie tylko prawne, ale i podatkowe. Dzięki temu frankowicz ma większą kontrolę nad tym, co naprawdę podpisuje — i jakie skutki to wywoła.

Szybka ugoda, drogi podatek? Frankowicz może słono zapłacić

Nie każda ugoda z bankiem kończy się zyskiem. Czasem dopiero po jej podpisaniu frankowicz dowiaduje się, że musi zapłacić wysoki podatek. Jeśli nie spełnia warunków zwolnienia z obowiązku podatkowego, a w ugodzie zabrakło precyzyjnego wskazania, że otrzymane środki to zwrot nienależnych opłat — fiskus uzna je za dochód.

Taki „dochód” powiększa roczne zarobki. W efekcie frankowicz może nagle wpaść w wyższy próg podatkowy. Zamiast 12%, płaci 32%. Czasem podatek sięga dziesiątek tysięcy złotych. Zdarza się, że fiskus zgłasza się po swoje dopiero po kilku latach, doliczając odsetki. Wtedy pierwotny zysk z ugody znika, a frankowicz zostaje z dużym zobowiązaniem.

Czego unikać? Przede wszystkim ogólnikowych zapisów w ugodzie. Warto dopilnować, by bank wskazał, że umorzenia i wypłaty wynikają z nieważnej umowy, a zwrócone środki były pobrane bez podstawy prawnej. Sam prawnik nie zawsze wystarczy. Nie każda kancelaria odpowiada za konsekwencje podatkowe. Jeśli kancelaria nie chce wziąć za to odpowiedzialności — warto to wiedzieć wcześniej. Najlepszym zabezpieczeniem przed podatkiem jest indywidualna interpretacja podatkowa. Tylko ona daje pewność.

Ważne: ugoda nie zawsze jest tańsza niż proces. Orzeczenie sądu o nieważności umowy kredytowej zwykle nie rodzi skutków podatkowych. Ugoda — owszem, jeśli nie została dobrze przygotowana.

kancelaria frankowa

Znajdź SWOJĄ
kancelarię frankową